 |
 |
EksploratorzyForum Zbuntowanych Poszukiwaczy |
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 13 ] |
|
Autor |
Wiadomość |
Kumari
|
Napisane: 5 mar 2017, o 17:54 |
|
 |
Przyjaciel |
 |
Dołączył(a): 29 maja 2009, o 21:58 Posty: 3671 Lokalizacja: Jankowice Pochwały: 1
Imię: Renata
|
Myśl o Malcie towarzyszyła mi już od dłuższego czasu. Kiedy w grudniu trafiłam na promocyjne oferty do tego kraju, w dodatku z wylotem z Krakowa, wiedziałam już że wyprawa zimowa będzie niezłym pomysłem. Latem upały bardzo utrudniają zwiedzanie. W dodatku te tłumy ludzi… Marzyło mi się spokojne wędrowanie w przedsezonowej pustce. Istnieją okoliczności, które determinują napotkany typ ludzi. To tak jak w górach - im dalej od dróg dojazdowych i wyciągów, im mniej schronisk i punktów gastronomicznych, tym więcej ludzi nieprzypadkowych, pełnych pasji i świadomych celu swojej obecności w danym miejscu. Tak też było na Malcie przed sezonem. Turyści, których napotykałam wiedzieli czego szukają i jak w takie miejsca dotrzeć. Przelot z noclegami kupiłyśmy z Igiełką dosłownie w ostatniej chwili. Prawie do końca nie wiedziałyśmy czy uda nam się polecieć. Złożyło się na to parę trudnych spraw. Koniec końców startujemy z Balic, totalnie przeziębione. W takim stanie lepiej unikać latania. Już przy starcie zatkały nam się uszy i leciałyśmy dalej wpół ogłuszone. Z lądowaniem było dużo gorzej. Miałyśmy wrażenie, że eksplodują nam uszy. Przy zatkanych drogach oddechowych są jakieś problemy z rozkładem ciśnienia. Za to widok za oknem wszystko wynagradza. Opuszczałyśmy Polskę w ponury, pełen smogu dzień. Załącznik:
IMG_6074.JPG [ 120.99 KiB | Przeglądane 1785 razy ]
Ponad chmurami przywitał nas nieskalany błękit i blask słońca. To tak jakby nagle przejść w zupełnie inny wymiar. Koniec zimowej szarości. Lecimy do krainy wiosny… Tatry widziane z góry… Ile jeszcze upłynie czasu zanim zejdą śniegi i będę mogła wkroczyć w ich progi? Załącznik:
IMG_6086.JPG [ 124.67 KiB | Przeglądane 1785 razy ]
Piękny jest świat widziany z góry. Świętą rację miał nasz Lonek: „Jeśli raz posmakowałeś latania, będziesz już zawsze chodził z oczami utkwionymi w niebo, bo tam byłeś i zawsze będziesz chciał tam wrócić”. Czuję to za każdym lotem. Załącznik:
20170219_131450.jpg [ 88.4 KiB | Przeglądane 1785 razy ]
Załącznik:
DSCF7049.JPG [ 125.71 KiB | Przeglądane 1785 razy ]
Załącznik:
20170219_131327.jpg [ 84.57 KiB | Przeglądane 1785 razy ]
Z lotniska mamy załatwiony transfer. O tej porze do Sliemy dojechałybyśmy bez problemu na własną rękę. W samolocie poznałam sympatyczną panią, której córka mieszka na Gozo. Udzieliła mi kilku porad i o dziwo stwierdziłam, że prawie wszystko już wyczytałam w necie, czyli jestem nieźle przygotowana do tej wyprawy. Już same widoki z drogi do Sliemy świadczyły o tym, że wybór Malty to świetny pomysł. Przy drodze rosły palmy. Na zboczach kwitły żółte wiosenne kwiaty. W samym polarze było przyjemnie ciepło. Po drodze twierdze widziane od strony Msidy. Hotel położony był przy głównej ulicy. Po drugiej stronie kołysały się w zatoce najróżniejszych kształtów łódki. Szybko wypakowałyśmy swoje rzeczy. W szufladzie toaletki czekała na nas Biblia w czterech językach. Igiełka nie dała mi nawet wypić kawy. Dzień jeszcze krótki. Miałyśmy wykupione tylko śniadania. Trzeba rozejrzeć się za jakimś jedzeniem i kupić wodę. Tak oto zetknęłyśmy się od razu z pastizzerią, czyli sklepikiem bądź stoiskiem z pizzą, timpaną, pastizzi, qassate, chicken pie itp. Zaczęłyśmy od pastizzi czyli ciasta francuskiego z twarożkowym wsadem. Tak wzmocnione wyruszyłyśmy wzdłuż wybrzeża, aby z tej perspektywy pooglądać Sliemę. Przede wszystkim poszukałyśmy najbliższych przystanków autobusowych. Malta jest dobrze skomunikowana. Autobusy jeżdżą często. Jedyny problem, że często węzłem szlaków jest zatłoczona Valetta. Jak dla mnie najfajniejszym pomysłem komunikacyjnym jest bilet siedmiodniowy. Płaci się 21 euro i można jeździć po całym kraju bez żadnych ograniczeń czasowych, przesiadając się gdzie popadnie. Jednorazowy przejazd to 1,5 euro, więc do intensywnego podróżowania zupełnie się nie nadaje. Zaraz zachwyciły nas słynne maltańskie balkoniki. Załącznik:
IMG_6241.JPG [ 117.32 KiB | Przeglądane 1785 razy ]
Przez zatokę czarowały nas wspaniałe mury obronne Valetty, kopuły kościołów i latarnie morskie. Załącznik:
IMG_6154.JPG [ 116.76 KiB | Przeglądane 1785 razy ]
Załącznik:
IMG_6155.JPG [ 124.66 KiB | Przeglądane 1785 razy ]
Załącznik:
IMG_6156.JPG [ 127.22 KiB | Przeglądane 1785 razy ]
Dotarłyśmy do Tigne Point. Załącznik:
IMG_6163.JPG [ 117.67 KiB | Przeglądane 1785 razy ]
Pięknie tu było, ale niebo pokryło się chmurami i wiał zimny wiatr. W zapadającym zmroku wędrowałyśmy uliczkami odkrywając nowe miejsca. Załącznik:
IMG_6194.JPG [ 117.85 KiB | Przeglądane 1785 razy ]
Załącznik:
IMG_6202.JPG [ 120 KiB | Przeglądane 1785 razy ]
Maltańczycy to naród pobożny. Liczba kościołów porównywalna jest z warunkami polskimi. Tyle że w Polsce budownictwo sakralne jest bardziej zróżnicowane. Na Malcie większość kościołów wygląda podobnie. Z zewnątrz pokryte są dużą ilością żarówek, nie choinkowych tylko takich konkretnych. Na iluminację nie trafiłyśmy. Pewno tylko w większe święta. Ludzie tutaj życzliwi. Wieczorem trafiłyśmy na jakieś nabożeństwo. Załącznik:
IMG_6215.JPG [ 119.81 KiB | Przeglądane 1785 razy ]
Stanęłyśmy grzecznie przy drzwiach, próbując zrobić zdjęcie wnętrza bez urażania czyichkolwiek uczuć. Nagle jakaś zamodlona kobieta zaczęła zaczęła nam dawać znaki. Pokazywała na coś z przodu. Okazało się, że wnętrze kopuły jest ozdobione ładnymi malowidłami. Załącznik:
DSCF7149.JPG [ 117.57 KiB | Przeglądane 1785 razy ]
Na pożegnanie jeszcze nam z uśmiechem pomachała, nie przerywając modlitwy. Strasznie miły ten kraj. Nikt nam niczego nie zabraniał, ani nie miał za złe. Wszyscy cieszyli się, że chcemy coś zobaczyć lub czegoś się dowiedzieć. Na lotnisku otrzymałyśmy powitalną kopertę, na której napisano, że następnego dnia odbędzie się spotkanie z „reprezentantem” i uściślenie powrotnego transportu na lotnisko. Co za pech! Pół dnia w plecy! Wieczorem czekała na nas kolejna koperta z informacjami po niemiecku i spotkaniem wyznaczonym na 12,00. Śniadania zaczynały się już od 7,00, więc jeszcze przed spotkaniem z „reprezentantem” postanowiłyśmy poszukać miejsca, gdzie sprzedają bilety 7-dniowe. Miejsce pokazała nam Marina, która przy przystani promowej sprzedawała wycieczki firmy „Capitan Morgan”. Bez mrugnięcia oka przyjęła wiadomość, że my jesteśmy „Zosie - samosie” i na nic zorganizowanego nie mamy ochoty. To dzięki niej dowiedziałyśmy się, że akurat trafiłyśmy na prawdziwą gratkę – karnawał na Malcie (w Valetcie) i Gozo (w Nadurze). Przyznam się szczerze, że słyszałam o karnawale w Rio de Janeiro i w Wenecji. O karnawale w Valetcie nie przeczytałam, chociaż był taki rozdział w przewodniku. Do spotkania zostało jeszcze dużo czasu, więc postanowiłyśmy dotrzeć na Wyspę Manoela, zakończoną zbudowaną przez joannitów twierdzą. Tutaj za czasów joannitów przybywały statki, aby odbyć kwarantannę przed wpłynięciem na maltański archipelag. Najpierw trafiłyśmy na prawdopodobną siedzibę kur, które zniosły jajka na nasze śniadanie. Jajka były bez pieczątek, czyli od kur wyhodowanych bezstresowo. I to jak bezstresowo! Oto ich oryginalne chatki z widokiem na zatokę i kołyszące się jachty… Załącznik:
IMG_6224.JPG [ 127.23 KiB | Przeglądane 1785 razy ]
Załącznik:
IMG_6225.JPG [ 119.64 KiB | Przeglądane 1785 razy ]
Do twierdzy jakoś nie dotarłyśmy. Wszędzie były przystanie i warsztaty naprawiające jachty. Za to dokładnie zobaczyłyśmy ją parę godzin później z Valetty. Załącznik:
IMG_6458.JPG [ 127.85 KiB | Przeglądane 1785 razy ]
Załącznik:
IMG_6460.JPG [ 113.65 KiB | Przeglądane 1785 razy ]
Teraz jednak wędrowałyśmy przez Ta’ Xbiex, małe miasteczko pełne ambasad Załącznik:
IMG_6275.JPG [ 127.71 KiB | Przeglądane 1785 razy ]
docierając na przedmieścia Msidy z portem pełnym jachtów i zacumowanym statkiem „Czarna Perła”, który grał w filmie „Popeye”. Załącznik:
IMG_6282.JPG [ 124.01 KiB | Przeglądane 1785 razy ]
Po powrocie do hotelu okazało się, że spotkanie z „reprezentantem”, to wielka ściema. W przeciągu pół godziny pojawiły się dwie agentki biur podróży, aby zaproponować nam ekskluzywne wycieczki. Pierwsza z nich okazała się sympatyczna i chociaż z góry zaznaczyłyśmy, że wszystko zorganizujemy sobie same, to dała nam mapkę, zaznaczyła ciekawe miejsca i napisała numery autobusów, którymi można w te miejsca dotrzeć. Druga zasyczała, że jeśli nie kupimy wycieczki na Gozo, to sami niewiele zobaczymy, bo to daleko i braknie nam czasu. Miałyśmy przed sobą sześć dni absolutnej wolności. Nie ma mowy, aby zrezygnować choćby z jej ułamka i dostosowywać się do kogokolwiek! Do Valetty jadą ze Sliemy trzy numery autobusów. Wszystkie przystanki są „na żądanie”. Wysiadający naciska guzik, czekający na przystanku macha ręką. Bez tego autobus się nie zatrzyma. Nie zatrzyma się również kiedy ma wewnątrz za dużo ludzi. W środku jest opis ile miejsc siedzących i stojących, w zależności od ilości zabranych inwalidów na wózkach oraz wózków dziecięcych. Chyba tego faktycznie przestrzegają. W Polsce w autobusie dopchało by się jeszcze parę osób. „Kanarów” na Malcie nie ma. Za to jest dobra organizacja. Wsiada się wejściem przy kierowcy. Pod jego okiem odbija się kartę lub kupuje bilet, który drukowany jest w tym samym urządzeniu. Wysiada się drzwiami środkowymi, nad którymi znajduje się kamera. Kierowca wszystko obserwuje i jeśli ktoś chce się przemycić środkiem - zaraz interweniuje. Pierwszego dnia nie zabrały nas dwa autobusy. Zatrzymał się za to jakiś zagubiony, który jechał do Valetty, chociaż nie powinien jechać tą trasą. Też nas nie zabrał, ale w środku był wielki hałas i gorąca dyskusja. Co się takiego wydarzyło? Zapytaliśmy o to stojącą z nami na przystanku kobietę. W Msidzie był zamach bombowy i drogi są pozamykane. W Msidzie? Czyli tam gdzie byłyśmy rano? „No widzisz” – mówi Igiełka. „Gdybym się nie uparła na kąpiel w basenie, to znalazłybyśmy się w niewłaściwym czasie o niewłaściwej porze”. „Obiecałam ci… bombowe wakacje, no to masz jak najbardziej bombowe wakacje…”  Po głowach nam chodziło, że to może zamach terrorystyczny w związku z prezydencją Malty w Unii, ale to były „tylko” porachunki gangsterskie.
|
|
 |
|
 |
Kumari
|
Napisane: 7 mar 2017, o 17:51 |
|
 |
Przyjaciel |
 |
Dołączył(a): 29 maja 2009, o 21:58 Posty: 3671 Lokalizacja: Jankowice Pochwały: 1
Imię: Renata
|
Kolejny autobus okazał się być w sam raz. Mijamy piękną bramę miejską we Florianie, przedmieściu stolicy. Autobus zatrzymuje się na placu przed murami obronnymi. Tak wkraczamy w nowy świat. Znajdujący się kawałek dalej dworzec autobusowy będziemy oglądać każdego dnia. Poznamy dokładnie jego zakątki i tablice przystankowe. Na sześć dni stanie się prawie naszym domem. Mijamy ruiny starej opery. To tutaj za kilka dni przywitamy maltański karnawał. Załącznik:
IMG_6294.JPG [ 116.91 KiB | Przeglądane 1734 razy ]
Skręcamy w prawo. Mijamy posąg Jana de Valette – wielkiego mistrza joannitów, który przeniósł tutaj stolicę swego państwa z centralnie położonej Mdiny. Załącznik:
DSCF7211.JPG [ 124.73 KiB | Przeglądane 1734 razy ]
Dużo kościołów jest w tej Valetcie. Wszystkie mają piękne wnętrza. Załącznik:
IMG_6300.JPG [ 123.78 KiB | Przeglądane 1734 razy ]
Załącznik:
IMG_6307.JPG [ 120.26 KiB | Przeglądane 1734 razy ]
Podobno najpiękniejsza jest w środku katedra, ale żeby oglądać ją za 10 euro to chyba przesada. Ogólnie ceny biletów są wysokie, jak na nasze polskie warunki. Uliczki są niezwykle urokliwe, wąskie, pełne zdobionych balkoników, ale też z dużymi spadkami. Z podziwem przyglądałam się parkowaniu samochodów – nachył duży, a kamienne kostki śliskie. Gdyby któryś miał słaby hamulec… Załącznik:
IMG_6339.JPG [ 122.56 KiB | Przeglądane 1734 razy ]
Załącznik:
IMG_6448.JPG [ 120.38 KiB | Przeglądane 1734 razy ]
Przechodzimy obok Pałacu Wielkiego Mistrza (obecnie Pałacu Prezydenckiego) Załącznik:
IMG_6326.JPG [ 119.26 KiB | Przeglądane 1734 razy ]
i zaraz sobie przypominamy, że Malta to ten kraj, który ma polską flagę założoną na opak Pałac udostępniony jest do zwiedzania, nikt na zewnątrz nie pilnuje i niczego nie zakazuje. Pamiętam jak to było kiedy w Warszawie Igiełka przeskoczyła przez łańcuch przy Pałacu Prezydenckim, aby zrobić sobie zdjęcie na tle lwa. Zaraz ochrona przybiegła krzycząc, że tu nie wolno... Dziedzińca pałacu strzeże Neptun z trójzębem. Załącznik:
IMG_6333.JPG [ 119.4 KiB | Przeglądane 1734 razy ]
Wokół placu rosną mandarynki Załącznik:
IMG_6327.JPG [ 115.44 KiB | Przeglądane 1734 razy ]
Wszędzie urocze balkoniki w różnych wersjach Załącznik:
IMG_6319.JPG [ 119.97 KiB | Przeglądane 1734 razy ]
I tak sobie niespiesznie podążamy do fortu św. Elma i dalej – w stronę Dzwonu Wolności. Załącznik:
IMG_6377.JPG [ 127.69 KiB | Przeglądane 1734 razy ]
Mamy jak na dłoni Fort Ricasoli Załącznik:
IMG_6352.JPG [ 119.12 KiB | Przeglądane 1734 razy ]
Latarnie morskie Załącznik:
IMG_6355.JPG [ 118.75 KiB | Przeglądane 1734 razy ]
Załącznik:
IMG_6384.JPG [ 120.1 KiB | Przeglądane 1734 razy ]
Domki rybackie z namalowanymi sylwetami statków Załącznik:
IMG_6379.JPG [ 127.98 KiB | Przeglądane 1734 razy ]
Załącznik:
IMG_6386.JPG [ 126.9 KiB | Przeglądane 1734 razy ]
Koło Dzwonu Wolności napotykamy sympatycznego młodego chłopaka, którego poznałyśmy na lotnisku w Balicach. Miło zobaczyć znajomą twarz. Potem okazało się, że również z powrotem polecimy razem. Zapuszczamy się w uliczkę poniżej dzwonu. Takimi czerwonymi piętrusami z otwartym dachem podążają wycieczki zorganizowane Załącznik:
IMG_6396.JPG [ 127.68 KiB | Przeglądane 1734 razy ]
Dochodzimy do Lower Barracca Gardens Załącznik:
IMG_6400.JPG [ 127.75 KiB | Przeglądane 1734 razy ]
Z Upper Barracca Gardens są ponoć najlepsze widoki na Grand Harbour. W dodatku popołudniowe słońce daje taką ciepłą poświatę. Załącznik:
IMG_6422.JPG [ 117.36 KiB | Przeglądane 1734 razy ]
Załącznik:
IMG_6423.JPG [ 121.53 KiB | Przeglądane 1734 razy ]
Ostatnio edytowano 12 mar 2017, o 17:26 przez Kumari, łącznie edytowano 1 raz
|
|
 |
|
 |
Kumari
|
Napisane: 7 mar 2017, o 18:03 |
|
 |
Przyjaciel |
 |
Dołączył(a): 29 maja 2009, o 21:58 Posty: 3671 Lokalizacja: Jankowice Pochwały: 1
Imię: Renata
|
Widoki rzeczywiście wspaniałe Załącznik:
IMG_6424.JPG [ 116.07 KiB | Przeglądane 1732 razy ]
Załącznik:
IMG_6407.JPG [ 120.07 KiB | Przeglądane 1732 razy ]
Załącznik:
IMG_6434.JPG [ 123.89 KiB | Przeglądane 1732 razy ]
Załącznik:
IMG_6435.JPG [ 116.41 KiB | Przeglądane 1732 razy ]
Dni jeszcze krótkie. Szukamy fajnego miejsca na widowisko zachodu słońca. Widać stąd całą panoramę. Załącznik:
IMG_6457.JPG [ 121.85 KiB | Przeglądane 1732 razy ]
Załącznik:
IMG_6455.JPG [ 125.51 KiB | Przeglądane 1732 razy ]
Do hotelu wracamy już przy świetle lamp. Szkoda, że nie zabrałyśmy statywu. Bez nich wieczorne zdjęcia są słabe. Załącznik:
IMG_6465.JPG [ 119.51 KiB | Przeglądane 1732 razy ]
|
|
 |
|
 |
Kumari
|
Napisane: 8 mar 2017, o 21:57 |
|
 |
Przyjaciel |
 |
Dołączył(a): 29 maja 2009, o 21:58 Posty: 3671 Lokalizacja: Jankowice Pochwały: 1
Imię: Renata
|
Następnego dnia rano tylko widok na miasto z tarasu hotelowego Załącznik:
IMG_6128.JPG [ 122.37 KiB | Przeglądane 1685 razy ]
i ruszamy na przystanek. Wg prognoz to właśnie wtorek ma być najgorszy pogodowo, więc wybieramy wyprawę do dwóch połączonych z sobą miast - Rabatu i Mdiny, dawnej stolicy Malty. Mdina jest wspaniale ufortyfikowana, wzniesiona na wzgórzu. Jej uliczki wyłączone są z ruchu kołowego. Tym samym autobusem można dotrzeć na klify Dingli, świetny punkt widokowy. Miałyśmy zacząć od Mdiny, ale jakoś nas zmamiło i nie wysiadłyśmy w mieście. No to jedziemy do końca i zobaczymy czy miasteczko Dingli i klify Dingli to to samo. Wysiadłyśmy wraz z ostatnią pasażerką. Droga wyprowadzała nas zaraz za miasto, między puste przestrzenie wypełnione murkami, ułożonymi z kamienia bez użycia zaprawy murarskiej. Murki dzieliły przestrzeń na działki, pełne kamieni, krzewów opuncji i żółto kwitnących kwiatów. Żadnych domów ani upraw. Za to wiosna w pełni. Czasem napotykałyśmy na kwitnące biało drzewka, chyba dzikie. Załącznik:
IMG_6478.JPG [ 121.57 KiB | Przeglądane 1685 razy ]
Załącznik:
DSCF7481.JPG [ 112.1 KiB | Przeglądane 1685 razy ]
Załącznik:
IMG_6483.JPG [ 117.48 KiB | Przeglądane 1685 razy ]
Nagle wynurzył się na horyzoncie pałac Verdala – letnia siedziba prezydenta Malty. Może by tak… Załącznik:
IMG_6485.JPG [ 123.64 KiB | Przeglądane 1685 razy ]
„Za daleko!” orzekła Igiełka. Szukamy klifów. Ruszamy więc raźno zapyloną, pustą drogą. Przed sezonem. Któż rozsądny kłusowałby zobaczyć jakieś klify… Będzie cisza i pustka. Siądziemy sobie obie na klifie i pomarzymy patrząc na morze. Przed nami kaplica św. Marii Magdaleny. Załącznik:
IMG_6490.JPG [ 126.64 KiB | Przeglądane 1685 razy ]
W środku trwa remont, więc niewiele udało się zobaczyć poprzez rusztowania. A za kaplicą klify i … jakaś japońska wycieczka pozująca do zdęcia. Pofotografują i pójdą, ale… Co to? Podjeżdżają jakieś autobusy. Koniec marzeń o samotności na klifach. Decydujemy się pójść w kierunku widocznej w oddali jakiejś budowli przypominającej wieżę ciśnień. Okazuje się, że to stacja radarowa. Załącznik:
IMG_6495.JPG [ 123.93 KiB | Przeglądane 1685 razy ]
Nad klifami kwitną różne ciekawe roślinki, od drobnych żonkili po jakieś zupełnie nieznane. Załącznik:
IMG_6534.JPG [ 127.47 KiB | Przeglądane 1685 razy ]
Załącznik:
IMG_6540.JPG [ 119.92 KiB | Przeglądane 1685 razy ]
Na brzegiem klifów ustawione są ławeczki. Można usiąść i zapatrzyć się w nieskończoność morza. Załącznik:
IMG_6532.JPG [ 121.42 KiB | Przeglądane 1685 razy ]
Załącznik:
IMG_6546.JPG [ 120.48 KiB | Przeglądane 1685 razy ]
Załącznik:
IMG_6582.JPG [ 123.22 KiB | Przeglądane 1685 razy ]
Różne słowa przychodzą na myśl, kiedy patrzy się na taki nieskończony przestwór – infinity, endless sea. Niesamowite musiały być uczucia dawnych żeglarzy, kiedy wdzierali się coraz głębiej w te bezkresne przestrzenie. Myślę, że musieli mieć w sobie dużo pokory, takiej pokory, którą czuję zawsze w Tatrach. Tylko one decydują jak daleko zajdę i zawsze są nieprzewidywalne. Odsłaniają całe swe piękno albo odcinają mgłami drogę. Ostatnie słowo do nich należy. „Endless sea…” Tak brzmi jeden z utworów cudownej płyty zespołu The Gentle Storm „The Diary”, opowiadającej historię średniowiecznego żeglarza, który wypłynął na bezkresny ocean, pozostawiając w Amsterdamie swą ukochaną Suzanne. https://www.youtube.com/watch?v=zmLcMcj2gxcMorze jest zupełnie puste, pełne srebrzystych refleksów. W oddali majaczy wyspa Filfla. Nie widać żadnych żagli. Gdzie jest Joseph? Czy wróci kiedykolwiek, do tych którzy na niego czekają? Przy drodze odnajdujemy przystanek. Załącznik:
IMG_6566.JPG [ 122.63 KiB | Przeglądane 1685 razy ]
Do przyjazdu autobusu jeszcze około godziny. Może poszukamy drogi do pałacu Verdala i ogrodów Buskett? Droga była ciekawa, taka prawdziwa maltańska dróżka między pólkami, gdzie w czerwonej kamienistej ziemi pojawiły się jakieś uprawy. Załącznik:
20170221_120553.jpg [ 122.12 KiB | Przeglądane 1685 razy ]
Natomiast ogrody Busketta można sobie podarować. Drzewka z pomarańczami nie zrobiły na nas jakiegoś oszałamiającego wrażenia. Załącznik:
DSCF7546.JPG [ 112.17 KiB | Przeglądane 1685 razy ]
Znajdujemy nowy przystanek, skąd można dojechać do Mdiny. Nigdy nie byłam w Sajgonie, ale jak to wynika z tabliczki przystankowej – dane mi było znaleźć się w Psajgonie Załącznik:
IMG_6603.JPG [ 124.27 KiB | Przeglądane 1685 razy ]
Załącznik:
IMG_6605.JPG [ 118.22 KiB | Przeglądane 1685 razy ]
Ostatnio edytowano 12 mar 2017, o 17:29 przez Kumari, łącznie edytowano 1 raz
|
|
 |
|
 |
Kumari
|
Napisane: 12 mar 2017, o 16:50 |
|
 |
Przyjaciel |
 |
Dołączył(a): 29 maja 2009, o 21:58 Posty: 3671 Lokalizacja: Jankowice Pochwały: 1
Imię: Renata
|
Wysiadamy w Rabacie. Musimy zacząć od zakupu wody i obiadu. Od śniadania nic nie jadłyśmy. W dodatku zapomniałyśmy kupić wodę. Trochę szkoda czasu straconego na ogrody Busketta. W Rabacie i Mdinie tyle jest rzeczy wartych zobaczenia. Zaczynamy od katakumb św. Pawła. W 60r. apostoł Paweł płynął z Palestyny do Rzymu. Wtedy jego statek rozbił się u północnych wybrzeży Malty. Zdarzenie to opisane jest w Dziejach Apostolskich. Św. Paweł spędził na Malcie 3 miesiące, mieszkając głownie w jaskini w Rabacie, zwanej Grotą św. Pawła. W tym czasie nawrócił na chrześcijaństwo namiestnika wyspy Publiusza, który został przez św. Pawła mianowany pierwszym biskupem Malty. Załącznik:
IMG_6616.JPG [ 124.75 KiB | Przeglądane 1607 razy ]
Przy katakumbach znajduje się małe muzeum. Załącznik:
IMG_6624.JPG [ 120.19 KiB | Przeglądane 1607 razy ]
Potem schodzimy do królestwa zmarłych, po którym wiodą wąskie metalowe kładki. Załącznik:
IMG_6633.JPG [ 123.38 KiB | Przeglądane 1607 razy ]
Załącznik:
IMG_6650.JPG [ 126.38 KiB | Przeglądane 1607 razy ]
Na ulicach Rabatu napotykamy stoiska z kolorowymi miejscowymi ciasteczkami. Wybór jest bardzo duży, a sympatyczny sprzedawca częstuje nas różnymi pysznościami. Załącznik:
IMG_6661.JPG [ 126.34 KiB | Przeglądane 1607 razy ]
Teraz pora na otoczoną potężnymi murami obronnymi Mdinę. Załącznik:
IMG_6670.JPG [ 125.75 KiB | Przeglądane 1607 razy ]
Załącznik:
IMG_6675.JPG [ 123.82 KiB | Przeglądane 1607 razy ]
Załącznik:
IMG_6729.JPG [ 117.72 KiB | Przeglądane 1607 razy ]
Jej specjalnością są artystyczne kołatki do drzwi. Załącznik:
IMG_6680.JPG [ 117.85 KiB | Przeglądane 1607 razy ]
Z murów Mdiny widać prawie całą Maltę. Valettę Załącznik:
IMG_6691.JPG [ 126.55 KiB | Przeglądane 1607 razy ]
Bazylikę w Moście Załącznik:
IMG_6692.JPG [ 117.16 KiB | Przeglądane 1607 razy ]
Katedra w Mdinie została wybudowana w miejscu gdzie znajdował się namiestnika wyspy, później biskupa – Publiusza. Ma dwa zegary. Każdy z nich pokazuje inną godzinę. Podobno po to by zmylić śmierć. Załącznik:
IMG_6700.JPG [ 122.05 KiB | Przeglądane 1607 razy ]
Załącznik:
IMG_6701.JPG [ 123.15 KiB | Przeglądane 1607 razy ]
Załącznik:
IMG_6702.JPG [ 127.36 KiB | Przeglądane 1607 razy ]
Mnie najbardziej spodobały się piękne posadzki – marmurowe płyty nagrobne duchownych. Załącznik:
IMG_6704.JPG [ 126.68 KiB | Przeglądane 1607 razy ]
Kiedy jechałyśmy rano w kierunku Mdiny, zafascynował nas widok miasta od strony szosy. Trudno jednak zrobić zdjęcie z szybko jadącego autobusu. W dodatku droga obsadzona jest drzewami. Postanowiłyśmy więc, że w drodze powrotnej pójdziemy tak długo na piechotę aż znajdziemy się na tyle daleko, aby zrobić zdjęcie. Załącznik:
IMG_6744.JPG [ 120.37 KiB | Przeglądane 1607 razy ]
Łapiemy autobus. Po drodze wysiadamy jeszcze, aby zobaczyć akwedukt Wignacourta wybudowany w XVII wieku, aby ułatwić przepływ wody między Attard i Valettą. Załącznik:
IMG_6748.JPG [ 123.07 KiB | Przeglądane 1607 razy ]
Ostatni przystanek robimy sobie przy bramie miejskiej Valetty, Załącznik:
IMG_6753.JPG [ 127.38 KiB | Przeglądane 1607 razy ]
a potem długo krążymy nie mogąc znaleźć właściwego przystanku do Sliemy. Stoimy na przystanku w licznym gronie czarnoskórych chłopaków. Widać, że do Afryki jest stąd naprawdę blisko. Nie wyglądają jednak na świeżych imigrantów.
|
|
 |
|
 |
Kumari
|
Napisane: 13 mar 2017, o 19:11 |
|
 |
Przyjaciel |
 |
Dołączył(a): 29 maja 2009, o 21:58 Posty: 3671 Lokalizacja: Jankowice Pochwały: 1
Imię: Renata
|
W środę rano powitał nas błękit nieba. Tego nam było potrzeba, aby wybrać się na Gozo. Na szczęście nie trzeba było jechać przez Valettę. Na naszym przystanku znalazłyśmy autobus, który jechał do Cirkewwy, miasta z przeprawą promową. Początkowo straciliśmy dużo czasu stojąc w korkach we wszystkich nabrzeżnych miastach, ale potem już było lepiej. Objechaliśmy Zatokę St. Julian’s, minęli Melliehę. Szkoda, że nie pojechałyśmy w tą stronę jeszcze raz. Malta północna różniła się od południowej. Teren był bardziej pofałdowany, więc ej otwartych przestrzeni, mniej miast. Wiadomo było, że w jeden dzień nie uda się wszystkiego zobaczyć. Nie udałoby się to nawet jeżdżąc z wycieczką zorganizowaną, gdyż podczas niej zaplanowany był lunch i zakupy w wiosce rękodzielników. Miałyśmy w zapasie jeszcze jeden dzień, który można było przeznaczyć na powrót do północnej Malty i na Gozo, ale dwa wieczory poświęciłyśmy na karnawał. Tak więc postawiłyśmy stopy na pokładzie promu płynącego na Gozo. Załącznik:
IMG_6756.JPG [ 121.21 KiB | Przeglądane 1578 razy ]
Pogoda była ładna, ale na górnym pokładzie wiał zimny wiatr. Obserwowałyśmy technikę odbijania od brzegu. Kotwicy nie było. Obsługa kierowała promem używając grubych lin. Wybrzeża strzegły bliźniaczo podobne do siebie wieże obserwacyjne. Załącznik:
IMG_6771.JPG [ 125.14 KiB | Przeglądane 1578 razy ]
Wszędzie klify i skały. Minęliśmy Comino. Między skałami mieniła się wspaniała lazurowa woda Blue Lagoon. Załącznik:
IMG_6774.JPG [ 123.71 KiB | Przeglądane 1578 razy ]
Niedaleko jest na Gozo. Prom dopływa do portu Mgarr, ozdobionego potężnymi kościołami i twierdzą. Załącznik:
IMG_6790.JPG [ 127.35 KiB | Przeglądane 1578 razy ]
Załącznik:
IMG_6801.JPG [ 124.67 KiB | Przeglądane 1578 razy ]
Żal mi tego miasta. Miałam nadzieję, że jeszcze zdążymy po nim pochodzić, ale zabrakło nam czasu. Na promie sami profesjonaliści. Ledwo przybiliśmy do brzegu, wszyscy rzucili się w stronę przystanku autobusowego, aby pojechać do stolicy Gozo – Victorii, gdzie podobnie jak w Valettcie krzyżują się wszystkie linie komunikacyjne. Na próżno przybiegli sprzedawcy wszelakich wycieczek. Każdy z naszych współtowarzyszy miał przy sobie 7-dniowy bilet i przewodnik. W ciągu dnia wielokrotnie napotykaliśmy na znane twarze. Pewną czteroosobową rodzinę z dorosłymi siostrami bliźniaczkami spotykaliśmy każdego dnia. Wygląda na to, że ułożyliśmy sobie jednakową marszrutę. Najpierw postanowiłyśmy dotrzeć do Azure Window, póki niebo bezchmurne. Jeszcze krótkie spojrzenie na twierdzę w Victorii, szybki zakup kawałków pizzy i w drogę. W Dwejrze ludzi nie brakowało. Zaczęłyśmy od Inland Sea – malowniczej zatoki otoczonej skałami i połączonej z morzem za pomocą korytarza między tymi skałami. Załącznik:
IMG_6810.JPG [ 116.49 KiB | Przeglądane 1578 razy ]
Załącznik:
IMG_6821.JPG [ 117.46 KiB | Przeglądane 1578 razy ]
Można między tymi skałami przepłynąć łódką i dotrzeć pod samo Azure Window. Po małej sesji fotograficznej udałam się z moją „modelką” w stronę słynnego „Okna”. Nad nami królowała na wzgórzu kolejna charakterystyczna wieża. Załącznik:
IMG_6839.JPG [ 125.89 KiB | Przeglądane 1578 razy ]
W pobliżu znajduje się inne znane miejsce – Fungus Rock – skała, wyrastająca z morza na wysokość ok. 50 metrów. Joannici wprowadzili surowy zakaz wstępu na tą skałę, rosło bowiem na niej cynomorium szkarłatne, stosowany w ziołolecznictwie cenny grzyb, który joannici wymieniali na narzędzia i broń oraz wysyłali jako prezent na europejskie dwory. Skały pilnował oddział gwardzistów. Załącznik:
IMG_6856.JPG [ 121.37 KiB | Przeglądane 1578 razy ]
Wreszcie słynne Azure Window, kamienne okno przez które przepływa woda. Załącznik:
IMG_6847.JPG [ 125.46 KiB | Przeglądane 1578 razy ]
Załącznik:
IMG_6887.JPG [ 124.68 KiB | Przeglądane 1578 razy ]
Załącznik:
IMG_6896.JPG [ 123.41 KiB | Przeglądane 1578 razy ]
Podobno wycieczki zatrzymują się przy nim 20-30 minut na foto-stop. My spędziłyśmy w tym miejscu 2 godziny! Igiełka chciała mieć perfekcyjne zdjęcia. Wspinała się po skale, zwisała i fociła, fociła, fociła, mnie zaś cierpła skóra ze strachu, że wpadnie do morza lub nagły przypływ fal zrzuci ją do Blue Hole, przepastnej kamiennej dziury, ulubionego miejsca dla sprawdzonych nurków. Nie były to najlepsze warunki na fotografowanie. Z powodu obsuwu czasowego zbyt mało zobaczyłyśmy na Gozo, ale był w tym jakiś palec przeznaczenia. Tydzień czy dwa po naszym powrocie do Polski nadszedł wielki sztorm, który zniszczył to cudo natury. Można powiedzieć, że były to ostatnie chwile Azure Window, a my dobrze je wykorzystałyśmy. Na koniec mała dygresja w stylu filmu „Jak rozpętałem drugą wojnę światową…” Kiedy Igiełka przechodzi obok ulicznej lampy – lampa gaśnie. W jej pokoju całą noc mrugają po zgaszeniu światła świetlówki. W hotelu w Sliemie też całą noc coś tajemniczo mrugało. Kiedy Igiełka miała praktykę w elektrowni, popsuł się IMOS i nie działał przez kolejnych parę miesięcy. Gdy zawaliło się Azure Window, Montenegro dzwoni do Igiełki: „Tym razem to naprawdę przesadziłaś! Jak mogłaś to zrobić Maltańczykom!” Franek Dolas rozpętał II wojnę światową, Igiełka zniszczyła Azure Window Z Dwejry wracamy do Victorii. Przesiadamy się na autobus do Xlendi, aby obejrzeć tamtejsze klify. Na ich szczyt wiodą dłuuugie schody… Załącznik:
IMG_6901.JPG [ 115.31 KiB | Przeglądane 1578 razy ]
Trasa między skałami jest stosunkowo krótka, ale widoki ładne. Załącznik:
IMG_6912.JPG [ 115.07 KiB | Przeglądane 1578 razy ]
Załącznik:
IMG_6917.JPG [ 115.99 KiB | Przeglądane 1578 razy ]
Bulwar w Xlendi okolony jest palmami. Mają tu najtańszą na Malcie lazanię. Niestety, za pół godziny odjeżdża nasz autobus. Zanim przygotują i podadzą… Nie zdążymy. W Victorii jesteśmy już tak głodne, że znów kupujemy pizzę. Igiełka zarzeka się, że w Polsce nigdy więcej pizzy. Łapiemy jedzonko w dłonie i z powrotem na dworzec. Mamy do wyboru albo panwie solne w Marsalforn albo Bazylika Ta’Pinu, jeden z najważniejszych kościołów na Malcie. Wybieramy kościół. Po drodze jeszcze akwedukt. Załącznik:
IMG_6926.JPG [ 119.47 KiB | Przeglądane 1578 razy ]
W miejscu Bazyliki Ta’Pinu wcześniej znajdował się XVI-wieczny kościół. Biskup wysłany na Maltę przez papieża podjął decyzję o wyburzeni zniszczonej świątyni. Kiedy robotnik dokonał pierwszego uderzenia kilofem, złamał rękę, uznano to za znak i pozostawiono kościół w spokoju. Niezwykłe wydarzenia, które miały tu miejsce w XIX wieku sprawiły, że bazylikę rozbudowano. Załącznik:
IMG_6928.JPG [ 123.72 KiB | Przeglądane 1578 razy ]
Przy Ta’Pinu jest jeden przystanek. Wysiadłyśmy tu na trasie Victoria – Gharb. Przed nami na skale oświetlona ciepłymi promieniami popołudniowego słońca błyszczy latarnia morska. Załącznik:
IMG_6935.JPG [ 117.65 KiB | Przeglądane 1578 razy ]
Jak wrócić znów na Victorii? Miejscowi twierdzą, że wsiada się na tym samym przystanku i autobus robi jakieś kółko. Może zakręca w Gharb? Zrobiło się strasznie zimno. Wieje wiatr. Autobus nieprędko przyjedzie. Zapada zmrok. Igiełka namawia mnie na łapanie „stopa”. Łapanie „stopa” na odludziu wieczorową porą? Niekoniecznie. Kto wie kogo zastaniemy w środku. Igiełka jest jednak nieugięta. Z myślą o Azure Window wystroiła się w kusą sukieneczkę i w tej sytuacji nawet polar z kurtką wiosny nie czynią. Zbieram więc swe całe zamarznięte jestestwo, resztkę sił i angielskich słówek i gnam za babcią z dziadkiem oraz malutkim wnuczkiem. Na szczęście jadą do Victorii, a kiedy się okazuje że pochodzimy z ojczyzny Jana Pawła II, odstawiają nas pod sam dworzec. Jak już wcześnie pisałam – ludzie tutaj bardzo życzliwi. Podrzuciliby nas i bez JP II, ale wszelkie wzmianki, że na Malcie jest tak dużo kościołów jak w Polsce i kult maryjny równie gorący, sprawia że wszyscy stają się jeszcze bardziej otwarci i mili. W pewnym kościele w Gzirze, gdy weszłyśmy do niego po porannej mszy, kościelny na wieść że przyjechałyśmy z Polski oprowadził nas po całej świątyni, pokazując różne ciekawostki. Fotografowałyśmy jeszcze po zamknięciu kościoła i wyszły przez zakrystię, przez drzwi na skobelek. Czekała na nas Victoria nocą i pusta oświetlona twierdza. Załącznik:
IMG_6963.JPG [ 123.47 KiB | Przeglądane 1578 razy ]
Załącznik:
IMG_6969.JPG [ 126.11 KiB | Przeglądane 1578 razy ]
|
|
 |
|
 |
Kumari
|
Napisane: 15 mar 2017, o 18:10 |
|
 |
Przyjaciel |
 |
Dołączył(a): 29 maja 2009, o 21:58 Posty: 3671 Lokalizacja: Jankowice Pochwały: 1
Imię: Renata
|
Pożegnalne spojrzenie na twierdzę Załącznik:
IMG_7001.JPG [ 121.22 KiB | Przeglądane 1545 razy ]
Potem już droga do Mgarru i przeprawa promowa. Z promu wyskakuje i przebiega obok nas jak błyskawica rodzina z Wrocławia, wołając: „Szybko, może zdążymy ma autobus”. Biegniemy i my, chociaż nie wiemy, o który autobus chodzi. Niestety, nie zdążyliśmy. Na przystanku zimno jak diabli. Długo czekamy na autobus do Valetty, ale kiedy podjeżdża decydujemy się w ostatniej chwili poczekać na ten do Sliemy. Nie mamy już siły na kolejne przesiadki. Powrót trwa błyskawicznie. Kierowca nie zatrzymuje się nawet na czerwonym świetle. Pewno zakłada, że nocą ruch jest nieduży. Warto tu wspomnieć o maltańskich kierowcach. W necie ktoś ostrzegał, że na Malcie dopuszczalna jest jazda z 0,8 promila we krwi. Puentował, że to nie ma znaczenia, gdyż kierowcy bez względu na spożycie jeżdżą kiepsko. W tym miejscu chciałabym zamieścić dementi. Maltańscy kierowcy są super, a manewrówkę mają w małym paluszku. Drogi w miastach są bardzo wąskie. W dodatku brak parkingów, więc samochody osobowe parkują przy wąskiej drodze . Mijanie się w tych warunkach autobusu z osobówką to już sztuka. Wymijanie się dwóch autobusów to akrobatyka. Wiele razy wydawało mi się, że ten manewr się nie uda, ale powoli, powoli … i przejeżdżaliśmy. Ronda też nie przytłaczają wielkością. Objazd ronda przez kilka autobusów naraz, to też ciekawe widowisko. Całkiem rozbroił nas jednak kierowca, który na dźwięk syreny straży pożarnej nie zatrzymał się, aby ją przepuścić, tylko śmignął w lukę , kiedy inni zareagowali na syrenę. „Pali im się czy co?” Późno wróciłyśmy z Gozo. Trudno było rano wstać. W dodatku w czwartek miało się odbyć otwarcie karnawału. Jaką trasę wybrać, aby zdążyć na czas wrócić do Valetty? Do Blue Grotto trzeba przyjechać przed południem. Wtedy refleksy na wodzie są najładniejsze. Postanawiamy, że pojedziemy w stronę Hagar Qim. Jeśli nawet nie zdążymy popłynąć do Blue Grotto, to zwiedzimy świątynie megalityczne. W oczekiwaniu na autobus widok z ogrodów Hastings Załącznik:
IMG_7004.JPG [ 123.91 KiB | Przeglądane 1545 razy ]
Załącznik:
IMG_7005.JPG [ 113.87 KiB | Przeglądane 1545 razy ]
Jesteśmy na miejscu ok. 10,30. Schodzimy w kierunku przystani. Widok z góry na Blue Grotto jest niesamowity. Załącznik:
IMG_7122.JPG [ 115.94 KiB | Przeglądane 1545 razy ]
Niesamowite są też wyschłe kwiatostany jukki na tle srebrzystego morza. Załącznik:
IMG_7023.JPG [ 122.86 KiB | Przeglądane 1545 razy ]
Wszędzie klify i skąpa roślinność. Jest także nieodłączna wieża obserwacyjna. Załącznik:
IMG_7033.JPG [ 127.28 KiB | Przeglądane 1545 razy ]
Wsiadamy do łódek. Czas na rejs wzdłuż wybrzeża, penetrowanie jaskiń, podziwianie cudownej barwy morza i gry cieni na skałach. Załącznik:
DSCF8130.JPG [ 127.54 KiB | Przeglądane 1545 razy ]
Załącznik:
IMG_7058.JPG [ 115.22 KiB | Przeglądane 1545 razy ]
Załącznik:
IMG_7046.JPG [ 122.73 KiB | Przeglądane 1545 razy ]
Załącznik:
IMG_7070.JPG [ 126.3 KiB | Przeglądane 1545 razy ]
Uwielbiam kaktusy Załącznik:
IMG_7098.JPG [ 127.2 KiB | Przeglądane 1545 razy ]
Miło jest zobaczyć kwitnącą roślinę pod koniec lutego Załącznik:
IMG_7102.JPG [ 116.15 KiB | Przeglądane 1545 razy ]
Ciekawa byłam jak wyglądają maltańskie domki poza miastem. Trudno takowe znaleźć. A ten? Czy jest zamieszkały? W tych beczkach grzeje się chyba woda. Załącznik:
IMG_7105.JPG [ 124.33 KiB | Przeglądane 1545 razy ]
Do czego służą takie dziwne budowle z otworem, to już całkiem nie mam pojęcia Załącznik:
IMG_7106.JPG [ 120.9 KiB | Przeglądane 1545 razy ]
Wreszcie jakieś uprawy i ludzie pracujący na roli. Załącznik:
IMG_7128.JPG [ 112.69 KiB | Przeglądane 1545 razy ]
Podjeżdżamy do kompleksu świątyń megalitycznych Hagar Qim, zbudowanych ok. 5000 lat temu z wapiennych bloków. Załącznik:
IMG_7159.JPG [ 123.22 KiB | Przeglądane 1545 razy ]
Załącznik:
IMG_7147.JPG [ 124.34 KiB | Przeglądane 1545 razy ]
Zdobienia Załącznik:
IMG_7150.JPG [ 124.98 KiB | Przeglądane 1545 razy ]
Bogini z Hagar Qim Załącznik:
IMG_7143.JPG [ 124.1 KiB | Przeglądane 1545 razy ]
Nad prehistorycznymi budowlami rozpięte są białe baldachimy, które chronią je przed czynnikami atmosferycznymi. Ok. 300 metrów dalej w kierunku morza znajduje się kolejny kompleks świątyń - Mnajdra, które powstały 4000 lat p.n.e. Oba kompleksy zostały odkryte w XIX wieku. Załącznik:
IMG_7174.JPG [ 125.71 KiB | Przeglądane 1545 razy ]
|
|
 |
|
 |
buba
|
Napisane: 15 mar 2017, o 20:06 |
|
 |
Przyjaciel |
Dołączył(a): 29 lis 2010, o 23:14 Posty: 2747 Lokalizacja: Oława
Imię: paulina
|
Niesamowicie wyglada to miasto w oddali- takie rowno bezowe! jakby zrobione ze skaly albo piasku! Cytuj: Najpierw trafiłyśmy na prawdopodobną siedzibę kur, które zniosły jajka na nasze śniadanie. Jajka były bez pieczątek, czyli od kur wyhodowanych bezstresowo. I to jak bezstresowo! Oto ich oryginalne chatki z widokiem na zatokę i kołyszące się jachty… oj nie dosc ze bezstresowo to jeszcze z pieknymi widokami! to musialy byc bardzo zdrowe jajka! a odnosnie pieczatek na jajkach- wiesz ze kabaczek nie ruszy jajka z pieczatka 2 lub 3?? ni cholery! Cytuj: W Msidzie był zamach bombowy i drogi są pozamykane brrrrr.. takich rzeczy nie lubie... to byl glowny powod (poboczne tez byly) ze nie jechalismy w poprzednie wakacje przez Turcje- bo tam ciagle cos wybucha.. Rozni znajomi sie z nas smiali ze jestesmy przewrazliwieni, ale jakos wybuchow boje sie bardzo! Cytuj: pełne zdobionych balkoników Cudne te balkoniki! i fajnie ze kazdy ma inny kolor i tak asymetrycznie umieszczone! u nas to by albo sie sypaly albo by wymalowali jadnakowo i pod linijke...
_________________ "ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "
na wiecznych wagarach od życia...
|
|
 |
|
 |
Kumari
|
Napisane: 16 mar 2017, o 20:02 |
|
 |
Przyjaciel |
 |
Dołączył(a): 29 maja 2009, o 21:58 Posty: 3671 Lokalizacja: Jankowice Pochwały: 1
Imię: Renata
|
buba napisał(a): a odnosnie pieczatek na jajkach- wiesz ze kabaczek nie ruszy jajka z pieczatka 2 lub 3?? ni cholery! Majka ma już podczas życia płodowego zaszczepione zamiłowanie do zdrowej żywności. Jak tak czytam Twoje relacje, to widzę, że w każdym kraju biegacie po bazarach lub gospodarzach szukając prawdziwie naturalnych wiejskich wyrobów. W ogóle nie sądziłam, że u Was w domu mogłyby się pojawić jajka z pieczątką  Przyznaję się bez bicia, że ja w ogóle nie potrafię rozróżnić po smaku jajek z pieczątką i bezpieczątkowych. Cóż, smakoszem nie jestem
|
|
 |
|
 |
buba
|
Napisane: 17 mar 2017, o 21:00 |
|
 |
Przyjaciel |
Dołączył(a): 29 lis 2010, o 23:14 Posty: 2747 Lokalizacja: Oława
Imię: paulina
|
Cytuj: że w każdym kraju biegacie po bazarach lub gospodarzach szukając prawdziwie naturalnych wiejskich wyrobów. Staramy sie! bo raz ze to niebo w gebie a dwa ze jaką radoscia jest to samo bieganie!  Cytuj: W ogóle nie sądziłam, że u Was w domu mogłyby się pojawić jajka z pieczątką  Nie tyle pojawiaja sie co goszcza na codzien. Nie mam pomyslu skad brac dobre jaja  Niby na targu iles osob sprzedaje ale nie bardzo im ufam. Za duzo tych jaj maja... Jedna babka sama mi sie przyznala ze karmi kury jakas pasza z marketu- bo taniej a jaja i tak sa na sprzedaz. Babula ma tez kilka kurek dla siebie i tym sypie pszenice. To sa wogole poldzikie kurki ktore nie niosa sie w kurniku tylko gdzie im fantazja podpowie. I babula szuka jajek w calym obejsciu- gdzie to dzisiaj schowaly. A czasem lis znajdzie pierwszy. Kilka razy mi przyniosla pudlo jajek w podziece ze jej przynosze leki z apteki i nie musi sie fatygowac. I te jaja naprawde maja smak nieziemski. Ale to czasem sie udaje pozyskac. A tak kupuje w sklepie takie z 0-ekologiczne lub 1- wolnowybiegowe. I te kabak je z checia. Z 2 lub 3 nie tknie. I wiekszosci z targu tez nie... Zwykle te od babuli od dzikich kurek trzymam tylko dla kabaczka! Cytuj: Przyznaję się bez bicia, że ja w ogóle nie potrafię rozróżnić po smaku jajek z pieczątką i bezpieczątkowych. Cóż, smakoszem nie jestem  Ja tez nie odrozniam. W jajecznicy z cebula i kielbasa to nawet zjadlam gęsie i sie nie zorientowalam  Odrozniam jedynie te od dzikich kurek i kilka razy trafilam na takie czerwonozoltkowe z dwoma zoltkami- one sa w smaku jakby tłuste! cos strasznego!
_________________ "ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "
na wiecznych wagarach od życia...
|
|
 |
|
 |
Kumari
|
Napisane: 19 mar 2017, o 19:54 |
|
 |
Przyjaciel |
 |
Dołączył(a): 29 maja 2009, o 21:58 Posty: 3671 Lokalizacja: Jankowice Pochwały: 1
Imię: Renata
|
Na kamieniach megalitycznychy świątyń zachowały się oryginalne zdobienia w postaci kropek. Załącznik:
IMG_7200.JPG [ 126.04 KiB | Przeglądane 1389 razy ]
Świątynie Mnajdra położone są prawie nad samym morzem, na ogromnym pustym i kamienistym płaskowyżu. Załącznik:
IMG_7217.JPG [ 116.32 KiB | Przeglądane 1389 razy ]
Wśród kamieni kwitną najróżniejsze sucholubne rośliny. Przez te przestrzenie wytyczone są ścieżki dydaktyczne, wiodące w kierunku wieży Załącznik:
IMG_7227.JPG [ 126.73 KiB | Przeglądane 1389 razy ]
i tajemniczego obelisku. Obelisk ten upamiętnia sir Waltera Concreve, gubernatora Malty, którego prochy rozsypano 04.03.1927r. pomiędzy tym miejscem, a widoczną w oddali bezludną wyspą Filfla. Załącznik:
IMG_7206.JPG [ 115.82 KiB | Przeglądane 1389 razy ]
Pora wracać do Valetty na otwarcie karnawału. Przed Pałacem Wielkich Mistrzów ustawiono już widownię na jutrzejsze zawody taneczne. Trzeba się dowiedzieć gdzie można kupić bilety. Dzisiejsze rozpoczęcie imprezy będzie w ruinach starej opery. Wszystko na luziku. żadnych bramek z wykrywaczami metalu, nikt niczego nie sprawdza. Wciąż mi chodzi po głowie, że jeśli ma się wydarzyć na Malcie jakiś zamach terrorystyczny, to lepszej okazji niż tu taj chyba nie będzie. Obiekt nie jest zadaszony, ale boki ma okratowane. W razie czego uciec będzie trudno. Na początek para konferansjerów opowiada jak się ewakuować w razie czego. Ale jaka tu ewakuacja... Wyjścia tak wąziuchne, że nawet tancerki nie mogą się przecisnąć w swych krynolinach... Stroje mają bajeczne. Załącznik:
IMG_7269.JPG [ 119.43 KiB | Przeglądane 1389 razy ]
Załącznik:
IMG_7310.JPG [ 123.58 KiB | Przeglądane 1389 razy ]
Załącznik:
DSCF8445.JPG [ 122.77 KiB | Przeglądane 1389 razy ]
Załącznik:
IMG_7346.JPG [ 122.82 KiB | Przeglądane 1389 razy ]
Maltański karnawał datuje się podobno od 1470r. Wtedy miał miejsce w sąsiednim, starszym od Valetty mieście Vittariosie zwanej też Birgu. Przygotowania do karnawału trwają na Malcie przez cały rok. Przez ten czas specjaliści od strojów i ruchomych platform tworzą swoje dzieła. Późno docieramy tego wieczoru do hotelu. Następnego dnia wczesna pobudka, śniadanie i znów jedziemy na dworzec w Valetcie. Tego dnia planujemy wizytę w Moście, mieście słynącym z potężnej bazyliki, o kopule czwartej co do wielkości w Europie. Tak przynajmniej piszą w przewodniku. Załącznik:
IMG_7370.JPG [ 117.41 KiB | Przeglądane 1389 razy ]
Załącznik:
IMG_7376.JPG [ 118.24 KiB | Przeglądane 1389 razy ]
Kopuła kościoła kojarzy się Maltańczykom także z pewnym zdarzeniem uznawanym za cud. Otóż 9 kwietnia 1942r. na kopułę spadła bomba, która okazała się niewybuchem i nikogo nie raniła. Jej replika przechowywana jest w zakrystii. Załącznik:
DSCF8482.JPG [ 127.25 KiB | Przeglądane 1389 razy ]
Mosta położona jest w środkowej części Malty. Na planie miasta widać jeszcze kilka ciekawych obiektów, ale Igiełka pili do powrotu. W głowie ma już tylko karnawał. Przekonuję ją, że zdążymy jeszcze sobaczyć Marsalxlok, rybackie miasteczko słynące z tradycyjnych kolorowych łódek luzzi i smacznych dań rybnych. Załącznik:
IMG_7400.JPG [ 119.31 KiB | Przeglądane 1389 razy ]
Załącznik:
IMG_7410.JPG [ 117.91 KiB | Przeglądane 1389 razy ]
Załącznik:
IMG_7430.JPG [ 127.94 KiB | Przeglądane 1389 razy ]
Wracamy do Valetty. Chodzi za nami coś słodkiego, kupujemy więc duże ciacho, które starcza na nas obie. Załącznik:
IMG_7398.JPG [ 119.12 KiB | Przeglądane 1389 razy ]
W Valetcie pełno przebierańców. Na dworcu spotykamy tancerza z wczorajszego wieczoru. Chętnie pozuje do zdjęć. Załącznik:
IMG_7432.JPG [ 127.25 KiB | Przeglądane 1389 razy ]
Nie tylko on. Wszyscy tancerze chętnie fotografują się z każdym kto tego zapragnie. Załącznik:
DSCF8386.JPG [ 119.69 KiB | Przeglądane 1389 razy ]
Załącznik:
DSCF8797.JPG [ 123.1 KiB | Przeglądane 1389 razy ]
Po całym mieście biegają poprzebierane dzieciaki Załącznik:
DSCF8560.JPG [ 126.28 KiB | Przeglądane 1389 razy ]
Nawet zwierzęta uczestniczą w ogólnej zabawie Załącznik:
IMG_7365.JPG [ 125.43 KiB | Przeglądane 1389 razy ]
|
|
 |
|
 |
Kumari
|
Napisane: 26 mar 2017, o 18:57 |
|
 |
Przyjaciel |
 |
Dołączył(a): 29 maja 2009, o 21:58 Posty: 3671 Lokalizacja: Jankowice Pochwały: 1
Imię: Renata
|
Jeszcze trochę dnia przed nami, więc wsiadamy w autobus do Birgu, inaczej Vittoriosy, aby zobaczyć Grand Harbour z drugiej strony. Vittoriosa (Birgu), Cospicua (Bormla) i Senglea (L-Isla) tworzą maltańskie Trójmiasto. Vittoriosa była pierwszą siedzibą joannitów, zaraz po ich przybyciu na Maltę. Jest pięknie ufortyfikowana. Załącznik:
IMG_7434.JPG [ 119.17 KiB | Przeglądane 1297 razy ]
Załącznik:
IMG_7437.JPG [ 117.16 KiB | Przeglądane 1297 razy ]
Znajduje się tu również Pałac Inkwizytora, udostępniony do zwiedzania. Urocze są uliczki Birgu. Ściany ozdabiają ceramiczne tabliczki z nazwami ulic oraz akcentami religijnymi. Załącznik:
IMG_7461.JPG [ 124.13 KiB | Przeglądane 1297 razy ]
Załącznik:
IMG_7462.JPG [ 119.69 KiB | Przeglądane 1297 razy ]
Napotykam też ciekawe rozwiązania wodno-kanalizacyjne Załącznik:
IMG_7456.JPG [ 118.95 KiB | Przeglądane 1297 razy ]
Widoki na Grand Harbour także inne niż od strony Valetty. Załącznik:
IMG_7466.JPG [ 127.42 KiB | Przeglądane 1297 razy ]
Załącznik:
IMG_7469.JPG [ 125.42 KiB | Przeglądane 1297 razy ]
Wieczorem zawody karnawałowe przenoszą się przed Pałac Wielkich Mistrzów czyli obecny Pałac Prezydencki. Załącznik:
IMG_7497.JPG [ 122.57 KiB | Przeglądane 1297 razy ]
Załącznik:
IMG_7511.JPG [ 119 KiB | Przeglądane 1297 razy ]
Tu także nie ma specjalnych środków ostrożności. Kupujemy bilet i wchodzimy na trybuny. Z każdą chwilą jest coraz zimniej. Siedzimy w polarach i kurtkach, a poprzebierane dzieciaczki w cieniutkich strojach. Aż dziw, że to wytrzymują. Czy Maltańczycy mają większą wytrzymałość na niską temperaturę? Chyba nie. Rodzice o dziwo, jak my, siedzą w kurtkach. Na wiadomość gdzie jesteśmy Montenegro przeszukuje widoki z kamerek internetowych i robi dla nas screena. Jesteśmy zaraz za barierką, w lewo od lamy - jedna postać niebieska, druga zielona Załącznik:
malta7.jpg [ 117.72 KiB | Przeglądane 1297 razy ]
W końcu wjeżdża ruchoma platforma z królem karnawału. Załącznik:
IMG_7519.JPG [ 125.35 KiB | Przeglądane 1297 razy ]
Nie jedyna. Prawie każda szkoła tańca ma swoją platformę. Załącznik:
IMG_7540.JPG [ 127.5 KiB | Przeglądane 1297 razy ]
Noc już zapada, kiedy wracamy w radosnych tłumach na dworzec autobusowy. Wszyscy śpiewają i tańczą, robiąc sobie wzajemnie foty. Ostatni dzień. Jesteśmy nieco zmęczone późnymi powrotami do hotelu i wczesnym wstawaniem. Decydujemy się jeszcze na wyprawę do Kalkary, najbardziej wysuniętego punktu Grand Harbour. Załącznik:
IMG_7619.JPG [ 126.03 KiB | Przeglądane 1297 razy ]
Załącznik:
IMG_7626.JPG [ 116.35 KiB | Przeglądane 1297 razy ]
Jeszcze mały spacer po Valetcie Załącznik:
IMG_7566.JPG [ 124.55 KiB | Przeglądane 1297 razy ]
Załącznik:
IMG_7573.JPG [ 112.82 KiB | Przeglądane 1297 razy ]
Załącznik:
IMG_7596.JPG [ 127.57 KiB | Przeglądane 1297 razy ]
Trochę już mamy dość twierdz i kościołów, więc proponuję Igiełce wyprawę na jedną z nielicznych piaszczystych plaż - Ghajn Tuffieha. Załącznik:
IMG_7652.JPG [ 127.38 KiB | Przeglądane 1297 razy ]
Co prawda Igiełka twierdzi, że plaża bez kąpieli nie ma sensu, ale woda jest zbyt zimna na takie zabawy. Okolica jest ciekawa. Po wspięciu się na wzgórze z wieżą obserwacyjną widać kolejne zatoczki, w których próbują swych sił początkujący surfingowcy. Nad zatoczkami wznoszą się solidne wzgórza pocięte siecią ścieżek. Załącznik:
IMG_7664.JPG [ 114.41 KiB | Przeglądane 1297 razy ]
Załącznik:
IMG_7696.JPG [ 122.35 KiB | Przeglądane 1297 razy ]
|
|
 |
|
 |
Kumari
|
Napisane: 26 mar 2017, o 19:03 |
|
 |
Przyjaciel |
 |
Dołączył(a): 29 maja 2009, o 21:58 Posty: 3671 Lokalizacja: Jankowice Pochwały: 1
Imię: Renata
|
Odnajduję też ogród oliwny założony przez Fundację Gaja, upamiętniający wszystkich walczących o wolność, pokój, prawa człowieka, wolność słowa oraz o zachowanie środowiska naturalnego. Załącznik:
IMG_7681.JPG [ 118.56 KiB | Przeglądane 1296 razy ]
Załącznik:
IMG_7668.JPG [ 125.65 KiB | Przeglądane 1296 razy ]
W ogrodzie ustawiono stanowiska omawiającymi kolejne postacie. Załącznik:
IMG_7670.JPG [ 117.43 KiB | Przeglądane 1296 razy ]
Od tego czasu chodzi za mną cytat Martina Luthera Kinga: Cytuj: I have a dream that one day this nation will rise up and live out the true meaning of its creed: "We hold these truths to be self-evident; that all men are created equal." I have a dream that one day on the red hills of Georgia the sons of former slaves and the sons of former slave owners will be able to sit down together at the table of brotherhood. I have a dream that one day even the state of Mississippi, a state sweltering with the heat of injustice, sweltering with the heat of oppression, will be transformed into an oasis of freedom and justice. I have a dream that my four little children will one day live in a nation where they will not be judged by the color of their skin but by the content of their character. I have a dream today. I have a dream that one day down in Alabama, with its vicious racists, with its governor having his lips dripping with the words of interposition and nullification, that one day right down in Alabama little black boys and black girls will be able to join hands with little white boys and white girls as sisters and brothers. Jest taka piosenka “ABBY”, która zaczyna się od tych samych słów. Czy jej słowa mają swe źródło w słowach Martina Luthera Kinga? Ostatni wieczór na Malcie. Jesteśmy nad morzem, po zachodniej stronie Malty. Fajnie byłoby zobaczyć na pożegnanie spektakularny zachód słońca. Mimo zimna czekamy. Słońce staje się coraz bardziej blade, zasłonięte mgłami. Przypomina księżyc w pełni. W końcu zupełnie znika. Załącznik:
IMG_7702.JPG [ 127.75 KiB | Przeglądane 1296 razy ]
Załącznik:
IMG_7701.JPG [ 69.03 KiB | Przeglądane 1296 razy ]
Pora wracać do hotelu. Rano pobudka o 4,00. Na szczęście rano pada, więc nie jest tak żal wyjeżdżać. Przeważnie w dniu wyjazdu bywa najlepsza pogoda. Na lotnisku znów spotykamy sympatycznego młodego chłopaka, z którym leciałyśmy w tamtą stronę. Dzielimy się wrażeniami z pobytu. W Polsce wita nas wczesna słońce. Widoczność poza Krakowem jest tak dobra, że dostrzegam ośnieżoną Babią Górę. Jeszcze trochę, a spłyną śniegi i rozpocząć można będzie górskie wędrówki. The End
|
|
 |
|
 |
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 13 ] |
|
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|